Kebab z gęsiną i pajdy ze smalcem. W tej małej wsi wiedzą, jak celebrować tradycje
Festiwal Gęsiny w Swołowie trwa od 8 do 11 listopada. Na cztery dni niewielka wieś zamienia się w kulinarną stolicę Pomorza. Zjeść tu można smacznie, regionalnie i sezonowo.
Kiedy w Poznaniu wszyscy zajadają się rogalami z białym makiem, na Pomorzu króluje przede wszystkim gęsina. To flagowy produkt regionu, który przed laty często pojawiał się na stołach. Dziś jest symbolem listopada i sposobem na podtrzymanie tradycji.
Staropolskie przysłowie głosi, że "dzień św. Marcina dużo gęsi zarzyna". Związane jest to z legendą o świętym Marcinie. Miał on być człowiekiem skromnym, który nie chciał przyjąć godności biskupa. Aby uniknąć tego zobowiązania, schował się w gęsiarni. Znajdujące się tam ptaki wydały go jednak gęganiem. Jedna z teorii mówi, że zabicie gęsi miało być formą zemsty za zdradzenie kryjówki, inna zaś głosi, że święty Marcin zlecił ich zabicie, by zaspokoić głodujący lud.
Listopadowa data przypadła do gustu także gospodarzom. Utrzymanie gęsi przez okres zimy było zbyt kosztowne, więc to właśnie na jesień przypadał ich ubój. Mięso trafiało na stoły, a cenne pierze oczyszczano i wkładano do poszewek, tworząc ciepłe kołdry na srogie zimy.
Stolica krainy w kratę
Swołowo nazywane jest stolicą krainy w kratę. To tutaj do dziś zachowana jest charakterystyczna zabudowa ryglowa z czarnymi od smoły belkami i bielonymi wapnem ścianami. Nadawało to budynkom efekt przypominający kratownicę. I właśnie w Swołowie odwiedzić można Muzeum Kultury Ludowej Przymorza.
Zabytkowe budynki między 8 a 11 listopada stają się przestrzenią do celebrowania gęsiny. Plenerowa impreza pod nazwą "Na Św. Marcina najlepsza pomorska gęsina" co roku przyciąga tłumy turystów z bliższych i dalszych okolic. Bilet wstępu kosztuje 10 zł, a po przekroczeniu bramki wkraczamy w krainę gęsią płynącą.
Święto Gęsiny w Swołowie
Tutaj króluje to, co w regionie najlepsze. Skusić się można na miody z pasiek, zaopatrzyć w rękodzieło i lokalne produkty. Kupić można także brukiew, powoli wracające do łask warzywo, dawniej ratujące od głodu w czasach kryzysu. To olbrzymi jarmark pozbawiony sztuczności i chińskich gadżetów.
Są za to warsztaty dla dzieci z pisania gęsim piórem, przędzenie wełny, darcie pierza, pokazy pracy kowala i występy folklorystycznych kapel. W pierwszym namiocie czekają na nas regionalne sery, własnoręcznie robiony kwas chlebowy, pieczywo z pieca opalanego żywym ogniem i przetwory. Wszystko od pasjonatów, rękodzielników i polskich rolników.
Sercem wydarzenia jest jednak duży namiot w samym centrum muzeum. Od progu wita nas zapach pysznego, domowego jedzenia. Każde stoisko to hołd dla gęsiny. Smalce, pasztety, bigosy i pajdy chleba szybko zaspokoją pierwszy głód. Przez głośniejsze burczenie w brzuchu skusić się można na pieczone, świeże gęsie nogi z dodatkami, pierogi, farszynki z gęsiną i sosem grzybowym czy placki ziemniaczane, smażone oczywiście na gęsim smalcu.
Do tego podroby, kaszanki, kartacze i kaszubska czarnina oraz zupa z brukwi. Gęś odmieniana jest tutaj przez wszystkie przypadki, trafia nawet do naleśników i... kebaba.
Ceny? 5 zł za jednego pieroga, 10 zł za farszynkę, 10-15 zł za pajdę, 20 zł za rosół z gęsi z pierożkami z gęsiną czy 20 zł za bigos.
Nie jest tanio, ale gęś dziś jest produktem trudno dostępnym i sezonowym. Jeśli do tego doliczymy jeszcze jakość, to okazuje się, że ceny tutaj nie są wygórowane, a niemal każdy dzierży w dłoniach talerzyk z przysmakiem.
Święto Gęsiny w Swołowie to spójny koncept pielęgnujący polską tradycję. Nie ma tutaj drogi na skróty, nie ma półśrodków. Jest za to najlepszej jakości mięso, skrupulatnie przygotowywane między innymi przez przedstawicielki pomorskich Kół Gospodyń Wiejskich. Tutaj można zjeść dobrze i do syta, czyli tak, jak na polską kuchnię regionalną przystało.