Zaskakujące dania z food trucków. Na Śląsku nie tylko burgery i falafele
Przyzwyczailiśmy się, że bez względu na to, w jakim regionie Polski się znajdujemy, w każdym food trucku dostaniemy to samo – frytki belgijskie, burgery, zapiekanki i tortille z falafelem. Jednak taki zestaw nie przejdzie na Śląsku, który jest dumny ze swoich tradycji kulinarnych. Obok klasyków figurują regionalne smaczki.
Dania śląskie z food trucków to dla mnie zupełna nowość. Jednak okazuje się, że również w ten sposób można promować i zarabiać na tradycyjnej kuchni. Chociaż nazwy niektórych dań budzą mieszane uczucia, klientów nie brakuje i nawet po gęsie pipki ustawiają się kolejki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Babcia ze Śląska podawała zamiast ziemniaków. Tradycyjny przepis jest w rodzinie od lat
Jakie ceny za śląskie jadło i czy można się najeść?
Wiele standardowych propozycji z food trucków nie jest w stanie zaspokoić apetytu na dłużej niż dwie godziny, a mało kogo stać na kolejną zapiekankę. Obecnie standardowa cena na festiwalach to 40 złotych – bez względu na wielkość porcji. Jeśli jesteś na wyjeździe, trzeba się ratować kanapkami lub domowym obiadem z baru mlecznego. Dlatego jestem pod wrażeniem śląskiej inicjatywy. Regionalne dania z mobilnej budki idealnie uzupełniają niszę, trafiając do serc i żołądków osób, które chcą zjeść domowy obiad. Jednak i w tym przypadku wielkość porcji pozostawia wiele do życzenia.
Niestety, za dania kuchni śląskiej wcale nie zapłacimy mniej – cena za miskę gęsich pipków, czyli gulasz z gęsich żołądków, to 45 złotych, a za świńskie skwarki zapłacisz nawet 50 złotych. Jednak obok dostaniesz też karminadle (śląskie kotlety mielone np. z dodatkiem solonego śledzia) za 36 złotych, a za 24 złote kupisz kluski z sosem podgrzybkowym, które wprost rozpływają się w ustach.
– Karminadle zdecydowanie pozytywnie wyróżniały się na tle innych dań, często fastfoodowych, oferowanych w food truckach. Jedyne, czego można by sobie życzyć, to większych porcji. Jak na cenę sięgającą niemal 40 złotych, nie zaszkodziłoby dodanie choćby większej łyżki mizerii do kotletów – mówi jeden z moich rozmówców.
Proziaki i sznita z krupniokiem zamiast pajdy ze smalcem
Masz ochotę na regionalną przekąskę? Możesz kupić proziaki – tradycyjne pszenne placki z Podkarpacia, wypełnione serem lub mięsem, to wcale nie taka mała propozycja. Do wyboru masz nadzienie jak do pierogów ruskich, oscypek z kapustą kiszoną i grzybami leśnymi, bryndzę ze świeżymi warzywami lub kotlet wołowy. Ceny wahają się od 35 do 42 złotych za bułkę.
Na mniejszy głód sprawdzi się sznita z krupniokiem, czyli śląską kaszanką, która różni się od tradycyjnej dodatkiem kaszy jęczmiennej. Na wierzchu znajduje się musztarda i sos chrzanowy oraz ogórek kiszony. Za dużą pajdę zapłacisz 28 złotych.
Co na deser w śląskim food trucku?
Po obiedzie może skusisz się na szpajzę truskawkową lub czekoladową, czyli coś w rodzaju budyniu, ale o konsystencji ptasiego mleczka. Deser jest znany na Śląsku już od końca XIX wieku. Tradycyjnie przygotowywany jest z ubitych białek, które mieszane są żółtkami utartymi z cukrem i żelatyną dla uzyskania zwartej konsystencji. Na uroczystościach rodzinnych "legumina" podawana jest w dużej salaterce, z której łyżką nabiera się mniejsze porcje. Za szpajzę w pucharku ze śląskiego food trucka zapłacisz 14 złotych.
Śląska kuchnia vs klasyczny fast food
Zapytałam kilka osób, jak oceniają tradycyjne dania na festiwalach? Czy są konkurencyjne do burgerów, frytek i zapiekanek? Oczywiście zdania są podzielone, ale kolejki mówią same za siebie. Te do budek z klasycznym fast foodem były znacznie dłuższe, co również ma swoje zalety – talerz z karminadlem albo miskę z gęsimi pipkami dostaniesz znacznie szybciej.