menu województwa

W Poznaniu ustawiają się kolejki po rogale. Uważaj na etykiety drobnym druczkiem

W Poznaniu w listopadzie na każdym osiedlu kupisz rogale świętomarcińskie. Certyfikat potwierdzający zgodność z tradycyjną recepturą otrzymało 91 cukierni. Przepis w założeniu jest jeden, a jednak rogale różnią się kształtem, smakiem i ceną. Nieraz można słono przepłacić.

Uważaj na rogale, przy których cena jest wypisana małym drukiem
Źródło zdjęcia: Pyszności

Rogal świętomarciński to jeden z dwóch produktów regionalnych, chronionych oznaczeniem geograficznym, wydawanym przez Unię Europejską. Drugi produkt to kiełbasa biała parzona. Jednak to rogale są wizytówką stolicy Wielkopolski, zwłaszcza w listopadzie, kiedy przypadają uroczyste Imieniny Świętego Marcina. Wtedy nie tylko w cukierniach i restauracjach pojawiają się nadziewane białym makiem słodkości, na które nie brakuje chętnych. Sprawdziłam, jak w tym roku wyglądają rogale z certyfikatem i ile kosztują.

Rogale z osiedlowej cukierni

Zagrodnicza to jedna z tych cukierni, które znajdują się na każdym rogu w Poznaniu. Co roku w listopadzie w ofercie pojawiają się również rogale świętomarcińskie. Z niepozornego punktu na Winogradach tradycyjne słodkości rozprowadzane są do mniejszych lub większych budek z pieczywem i słodkościami. Już na pierwszy rzut oka widać, czy rogale są świeże, czy wczorajsze. Te prosto z pieca są bardzo mięciutkie, a podczas krojenia ciasto rozchodzi się na cienkie płaty. Zgodnie z certyfikatem rogal powinien być zrobiony z ciasta półfrancuskiego – tutaj bardziej zmierza w kierunku francuskich ciasteczek. W środku znajduje się dość luźne nadzienie z wyczuwalnymi drobinkami maku. Cena za kilogram to 69 złotych. Za jednego rogala, który ważył 203 g, zapłaciłam 15 złotych i 4 grosze.   

Do cukierni przy rynku już w październiku ustawia się kolejka

W Piskorskiej przy Starym Rynku rogale są dostępne przez cały rok. Jak przechodziłam tamtędy w październiku, już wtedy widziałam kolejkę. Tym razem również musiałam stanąć w ogonku po rogala. Cukiernia wypieka dwa rodzaje – z certyfikatem i na maśle. Te drugie są o 20 złotych droższe (za kilogram) od certyfikowanych. Tradycyjne sprzedane są po 66 złotych za kilogram. Mój ważył 235 g i kosztował 16 złotych i 83 grosze.

Rogale od Piskorskiej mają kształt regularnej podkówki i o wiele twardsze, bardziej kruche ciasto niż w Zagrodniczej. Zapytałam, ile rogali jest sprzedawanych w tym punkcie.

– Jako nieliczni sprzedajemy rogale przez cały rok, a w listopadzie schodzi nawet po kilkaset kilogramów dziennie – mówi pani w okienku.

Taka ilość robi wrażenie, ale nie zajmuję sprzedawczyni więcej czasu, bo za mną już kolejne osoby stukają obcasami. Przemieszczam się do Starego Browaru do cukierni Karpicko, która co roku zajmuje jedne z pierwszych miejsc w rankingach na najlepszego rogala świętomarcińskiego. Ale na Półwiejskiej zahaczam jeszcze o dwa sklejone ze sobą punkty z rogalami, znajdujące się na samym wejściu na poznański deptak. Kilka razy patrzę na etykietę, bo nie mogę uwierzyć w taką cenę.

Bardzo droga pamiątka z Poznania

Punkty reklamują się jako "Rogale z Poznania" i dopiero na certyfikacie widnieje informacja, w jakich cukierniach są wypiekane. Jedne zostały przywiezione z cukierni Rubiś, a drugie z Jagódki. W obydwu przypadkach cena to 18,90 złotych za 100 g (nie za kilogram!). Poniżej, małym drukiem jest napisane, że jeden rogal może ważyć od 150 do 250 g i kosztować od 29 do 48 złotych za sztukę. Takiej ceny nie osiągają nawet rogale od Magdy Gessler.

Nie kupiłam rogali za taką cenę, tym bardziej że dokładnie wiedziałam, czego się po nich spodziewać – to zwykłe tradycyjne rogale. Podobne można kupić w Żabce za 9,99 lub w Lidlu za 4 złote (jeśli skorzystasz z promocji). Panie z dwóch bliźniaczych punktów nie chciały ze mną rozmawiać, bo się obawiały, że mogę być z konkurencji.

Rogale z kreatywnym hasłem

Ostatnim punktem mojego szklaku tropem rogala świętomarcińskiego była cukiernia Karpicko w Starym Browarze. To miejsce, gdzie można nie tylko kupić słodkości, ale także umówić się na kawę. Na wejściu widnieje plakat z hasłem "Rogal w dłoń i na koń" – to jedna z kilku grafik promujących tradycyjny wypiek z tej cukierni. Rogale wystawione na ladzie wyglądają na dopracowane. Zamiast klasycznej drobnej posypki, na lukrze znajdują się duże kawałki orzechów włoskich. Cena za sztukę wynosi 16 złotych i 50 groszy. Mój rogal ważył 218 g, co w przeliczeniu na kilogram daje kwotę 75 złotych i 69 groszy. Słodkość została zapakowana w estetyczny kartonik, a w środku znalazłam kartkę z kolejną rogalową grafiką, tym razem z hasłem: "O!rzech mak, rogala smak!". Dziewczyna z obsługi sprawdziła, że teraz sprzedają ok. 170 rogali dziennie.

– Obok mają droższe i na maśle, ale od nich mi nie smakują – dodała sprzedawczyni.

Karpicko w listopadzie ma również drugie stoisko w przeszklonym przejściu między starą a nową częścią Browaru. Tam rogale sprzedawane są w tej samej cenie, w znacznej większej ilości niż w samej cukierni. Ale to tylko niewielki wycinek tego, co oferują wielkopolskie cukiernie każdego roku na 11 listopada.

Czytaj więcej